Tym razem do naszego garażu przyjechała Astra, auto nie dawno zakupione, przyszykowane do jazdy ale... no słuchaj no nie wiem co ten handlarz zrobił no myje i myje i plamy i nie da sie tego umyc... OK zobaczę... dawajcie :)
Po umówieniu terminu przyprowadzili auto. Czarny Opel Astra, przelot 200 000, fajna wersja nie znam sie na Oplach ale ma pół skórzane fotele, radio wykończone piano black... to akurat ''-'' na mój gust ale przykuwa uwagę nie powiem.
No dobra zabieramy sie za robotę...
Widać że coś tam na lakierze siedzi, ale obstawiam produkt z bezdotyku, co najwyżej z marketu
Zaczynamy... projekt był lekko zagmatwany, najpierw miał byc na wieczór, potem na kiedy wyjdzie, za chwilę mam półtora dnia... ok zaczynam. Na dworze +1,5st. więc nie rozkładałem się z jakimś niesamowitym myciem,szybko piana, szampon i do garażu bo zimo.
Niestety jak to w zyciu znowu zmiana i na prawie 3h zniknąłem z garażu :( trudno ...
Jest WET look :) szkoda ze z naciskiem na WET
Jak pisałem wcześniej, jak to w życiu miało byc tak wyszło inaczej nie ważne niestety czas sie mocno skrócił ale zaczynamy
Ciakwy przypadek mi sie zapowiada :)
Na masce jakieś napylenie, moze glinka pomoże
Coś tam zdjeła, ale za mało... nitro też nie pomogło...
zobaczymy co sie da wyciągnąć
inne części maski też miały swoje tajemnice
wracam do kropek na masce co im glinka i nitro nie pomogło
Maska była malowana więc nie było obawy przebicia się jak na innych elementach
trzeba to będzie wyprowadzić :) po korekcie ostrą pastą na białym padzie inspekcja
Jak pisałem czas mnie gonił...przeskoki w relacji są duże, maska wszyła jak ''milion dolarów'' : )
A teraz kilka fotek z finału
tu ten nurburgring, niestety to tylko naklejka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz